Nie rozumiem nowych ceł na miedź w wysokości 50%. Nie przyspieszą one produkcji w USA, nie są skierowane do krajów, z którymi toczymy wojnę handlową, a podniosą ceny szerokiej gamy niezbędnych towarów. Kilka kopalni w USA jest światowej klasy i opłacalnych bez ceł, ale utknęły w piekle pozwoleń na lata. Proces NEPA dla Resolution Copper w AZ, najlepszego nieopracowanego zasobu w USA, rozpoczęto w 2012 roku. Inne kopalnie nie są dzisiaj opłacalne, ale byłyby przy 50% cła, jednak żadna firma nie zdecyduje się na ich rozwój na podstawie tych ceł. Rozpoczęcie produkcji w przypadku kopalni na wczesnym etapie zajmuje 5-10 lat, a podobny czas potrzebny jest tylko na zwrot inwestycji. Przemysł ma mało pewności, że cła będą nadal obowiązywać, gdy osiągną produkcję. Są 2 kraje, z których miedź stanowi >1% całkowitych importów USA: Chile (prawie 50%) i Peru (około 10%). Żaden z tych krajów nie został wskazany przez administrację jako stosujący nieuczciwe praktyki handlowe. Importujemy również z Kanady i Meksyku, ale to <1% całkowitych importów z obu krajów. Wszystkie te kraje są od dawna sojusznikami USA. Tymczasem miedź jest składnikiem materiałów budowlanych, infrastruktury energetycznej, pojazdów, samolotów, elektroniki, centrów danych itp. Surowce są wyceniane na marginesie. To cło podniesie koszty dla wszystkich nabywców miedzi i przełoży się na wyższe koszty wielu produktów, wszystko to przy pozornie niewielkich korzyściach.